Sz(t)uka powieści

Autobus Wrocław – Kraków. Jak zwykle, miejsca na samym końcu przyciągały wrażeniem komfortu, więc je zająłem. Obok mnie oczywiście najpiękniejsza pasażerka. Wiadomo, że zamiast za okno będę spoglądał na jej nogi, biodra i wyżej. W międzyczasie pojawiło się znane, nieodparte odczucie, że o czymś zapomniałem. Wyjęliśmy sobie po książce i w tym momencie stwierdziłem brak piw w ekwipunku, a odczucie zapomnienia ustąpiło miejsca rozczarowaniu. Pasażerka dała uśmiech bez fałszu, który spotkał się z sarkastycznie uniesioną brwią. Owa mimika zamknęła nas w ironicznym yin i yang. Wróciliśmy, więc do czytania…

… kilkadziesiąt stron później byliśmy na miejscu. Kraków niezmiennie przywitał pełną stylówką. Zaledwie parę kroków, oddechów, spojrzeń wystarczyło by przenieść się w mentalną nietrzeźwość. „Reszty nie trzeba” – pomyślałem, ‚puszczając oko’ ku niebu.

I co takiego można robić w Krakowie, w październiku? A no, można na przykład zostać jednym z turystów – cykać foty i polować na smoka. Można też bardziej brawurowo – wybrać kilka knajp i sowicie się sponiewierać, poszaleć na torze kartingowym albo skoczyć na bungee. Niekoniecznie w takiej kolejności. Można też kulturalnie wybrać się na coroczne Targi Książki – jak zresztą uczyniliśmy – szukając powieści…

W temacie literatury jestem raczej surowy, mam sporo klasyków do nadrobienia. Jednak mam też swoich faworytów, w których bywam ostro zaczytany, a takie targi stanowiły okazję do powiększenia kolekcji w niezłej cenie. Po cichu liczyłem też na ustrzelenie kilku białych kruków. Miało być mnóstwo wydawnictw oraz czekających z długopisami w rękach pisarzy, poetów, aktorów czy polityków.

Było.. ciasno, duszno i gwarno. Nie spodziewałem się aż tylu osób, by nie mieć możliwości stawiania swobodnie kroków. Z jednej strony imponowało mi tak duże zainteresowanie eventem, z drugiej jednak odrzucało natarczywe „przepraszam” (połączone z ciężkim oddechem) słyszane z każdej strony. Powinienem był zabrać piersiówkę z zawartością gorzkiej, by szybciej neutralizować jakoś te negatywy.

Z tłumu wyróżniają się najczęściej osoby pewne siebie. I oto jedna z Lejdis na horyzoncie. Ręce w kieszeni, bezkompromisowe spojrzenie i uśmiech jakby szukała czarodzieja. W końcu to Różdżka. Zresztą wszystko się zgadza, bo chwilę wcześniej mijałem Gandalfa. Tam, gdzie ustawiała się kolejka – można było spodziewać się jakiejś znanej persony. Z moich obserwacji największa, niemal kwadratowa kolejka prowadziła do Jonathana Carrolla – „póki nie ma publiczności, nic nie jest prawdziwe” – a sam pisarz z daleka wyglądał trochę jak ksiądz – przez efekt białej koszulki wystającej spod czarnej koszuli. A propos, biznes religijny ma się dobrze, cwaniaki tak się poustawiali ze swoimi stanowiskami, że ledwo znalazłem wyjście z tego „świętego” labiryntu. W ramach odstresowania ruszyłem odszukać Noir sur Blanc, mijając po drodze słynnego blogera (o pseudonimie Kominek), który akurat pozował do zdjęcia z trzynastolatką. Z tych, co przenieśli się z WWW na papier wybieram Pokolenie Ikea’. 

Po dwóch godzinach miałem już (dopiero?) trzy książki, autograf i cholerną ochotę na zimne piwo. „Niektóre rzeczy się po prostu nie zmieniają” – skwitowałem swój stan, spoglądając akurat na koszule Cejrowskiego. Powoli miałem dość tych tłumów, więc stanąłem nieco z boku, gdzie akurat wpadało trochę świeżego powietrza. Po kilku chwilach odprężającego zawieszenia, otworzyłem „Sztukę powieści” Kundery na przypadkowej stronie:

„Proszę mnie dobrze zrozumieć, ja nie chcę traktować czytelnika z góry ani kpić z jego tyleż naiwnego, co prawomocnego pragnienia, by świat powieści porwał go i pozwalał chwilami uznać się za rzeczywistość.”

Rozejrzałem się dookoła przez pryzmat tego cytatu, a chwilę później skierowałem ku wyjściu wraz z Najpiękniejszą dziewczyną w mieście.

Veni, Vidi, nara.

Jedna uwaga do wpisu “Sz(t)uka powieści

  1. Bo „Najpiękniejsza dziewczyna w mieście” okazała się najlepszym wyborem 🙂 A propos: bardzo, bardzo polecam z tomu opowiadania zatytułowane „Antychryst” (a może „Diabeł”? nie jestem pewna) – jedno z najmocniejszych opowiadań, jakie czytałam w ostatnich latach, a trochę się tego przewinęło. Rusza i to mocno 🙂

Dodaj komentarz